Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Math86 z miasta Katowice. Mam przejechane 16618.10 kilometrów w tym 1674.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.04 km/h

Sezon 2011
baton rowerowy bikestats.pl
Sezon 2010
baton rowerowy bikestats.pl
POWERIDE MTB
ENDOMONDO
SCS OSOZ

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Math86.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:392.70 km (w terenie 92.00 km; 23.43%)
Czas w ruchu:20:41
Średnia prędkość:23.39 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma podjazdów:1700 m
Maks. tętno maksymalne:180 (91 %)
Maks. tętno średnie:144 (73 %)
Suma kalorii:1658 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:39.27 km i 2h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 52.00 km teren
04:22 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
TRIMP:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Giant NRS

Istebna zakończenie sezonu...

Niedziela, 26 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 4

Na starcie znajome twarze jak zawsze, pogoda dobra chodź chłodno... jednak sytuacja szybko się zmienia po starcie, pierwsze podjazdy i już człowiekowi gorąco. To był mój kolejny start bez pulsometru i muszę przyznać że nie potrafię szacować "na czuja" swego stanu więc jechałem jak noga podaje z lekkim i większym odczuciem zmęczenia, wydawało mi się że wszystko gra zatrzymałem się na pierwszym bufecie napełniłem bidon i dalej samopoczucie jak to na maratonie zmęczenie jednak noga kręciła się dalej widok Śledzika i DMK77 jakoś mnie napędzał aż do 35km gdzie odczułem iż to nie moje tempo i zaczęła się tendencja spadkowa, a raczej ostre odcięcie. Lecz się nie przejąłem zrzuciłem sobie przełożenia i wdrapywałem się dalej z myślę lepiej jechać niż się zatrzymywać czy prowadzić odczułem lekką poprawę podjazdy już nie męczyły więc lekkie przyśpieszenie tempa, niestety na krótko skończyło się picie brak żeli no trudno to już ponad połowa dystansu, wiec powtarzam procedurę regeneracji :P lżejsze przełożenie i kulamy się do przodu i tu pojawia się problem bunt organizmu a bufetu nie widać po pięknym asfaltowym dla mnie nigdy nie kończącym się podjeździe docieram zamroczony do bufetu jem rodzynki arbuza i banany napajam się dobrze wciskam kilka ciastek nie śpiesząc się specjalnie oddychając po czym ruszam dalej, jednak nie zdawałem sobie sprawy że to już po dzwonku nie ujeżdżam za daleko i przygniata mnie uczucie zmęczenia brak możliwości jazdy pod górę zjazdy już też męczą... wiec zatrzymuje się 2km przed metą dystansu mega i siadam w trawie na polance patrząc jak jadą zawodnicy z giga i mega miałem to szczęście gdy siedziałem przejeżdżała czołówka dystansu Giga Brzuska, Kaiser, Czarnota haha ja zaczynałem pętle a oni już kończyli, zabawne jak można jechać i sobie gawędzić, a do tego pozjeżdżać na pierwszych miejscach. Odniosłem wrażenie że dla nich to była taka niedzielna przejażdżka po górach... no nic poddałem się i zjechałem nie próbując rozpoczynać pętli giga, człowiek musi umieć przyjąć porażkę śmiejcie się, a co tam :) ja wiem kiedy ze sceny zejść aby makaron i do auta na rowerze swą dupę dowieść...
Kategoria Maraton


Dane wyjazdu:
24.70 km 0.00 km teren
00:59 h 25.12 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
TRIMP:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Giant NRS

WPKiW dotrzeć klocki

Czwartek, 23 września 2010 · dodano: 23.09.2010 | Komentarze 1

Dziś wyjechałem do WPKiW na pętlę SCMTB i muszę przyznać strasznie mi się spodobała jazda trasą SCMTB... jedno kółko SCMTB później kilka prostych asfaltem i do domu... klocki już prawie dotarte, teraz czas umyć rower i odpoczywać przed sobotą, najprawdopodobniej znowu pojadę bez pulsometru :/ Hmm w ogóle na MTBku mi się jakoś lepiej śmiga niż na SzoSzonia hmm dlaczego !? :( brak przyzwyczajenia czy brak odpowiedniej siły w nogach ?
Kategoria WPKiW


Dane wyjazdu:
51.00 km 0.00 km teren
01:39 h 30.91 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
TRIMP:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

WPKiW z Rafałem Szosowo

Wtorek, 21 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 1

Dziś udało mi sie wyskoczyć z Rafałem na szose, tempo ustabilizowane bez większych zerwań...

edit; Czasem jednak nasze tempo stosunkowo ustabilizowane przeradzało się w szarżę i tak kilka razy, z kilkoma zerwaniami :) w końcu udało mi się dobić do 60km/h :)

Dane wyjazdu:
32.00 km 0.00 km teren
01:22 h 23.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
TRIMP:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Giant NRS

WPKiW z Rafałem SCMTB

Poniedziałek, 20 września 2010 · dodano: 20.09.2010 | Komentarze 2

Dziś udało mi się ustawić z Rafałem... Dojechałem do parku i stwierdziłem że mimo iż słonko ładnie świeci to jednak już nie ogrzewa tak :( więc krótki rękawek był złym pomysłem... Dziś chciałem zrobić z trzy kółka jednak okoliczności nie pozwoliły, lecz i tak się lekko wyszumiałem i spiełem


Dane wyjazdu:
16.00 km 0.00 km teren
00:49 h 19.59 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
TRIMP:
HR max:150 ( 76%)
HR avg:120 ( 61%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Giant NRS

WPKiW docelowo miała być SC MTB

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 18.09.2010 | Komentarze 0

Przed wyjazdem się wahałem, lecz wypadałoby w końcu zrobić trening za MTBku, jednak dziś zrobiła mnie słabość której wcześniej nie czułem dziwne zawroty głowy i nie moc tentno z DU...Y nic nie rozumiem, ale to chyba ostatni tydzień w którym głównie żywiłem się bułkami z żółtym serem i ostatnie 2 dni fasolka po bretońsku :/ to chyba nie dobre meni ;( ach jutro do pracy może w poniedziałek uda się zrealizować dzisiejsze plany... póki co lece do sklepu w końcu muszę zrobić coś mormalnego do jedzenia pierś z kurczaka z ryżem o TAK !!!
Kategoria WPKiW


Dane wyjazdu:
48.00 km 0.00 km teren
01:46 h 27.17 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
TRIMP:
HR max:180 ( 91%)
HR avg:127 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: 955 kcal

WPKiW z Rafałem w deszczu

Wtorek, 14 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 0

Już od początku chmury coś puszczały, mieszane uczucia jednak popykaliśmy troszkę...

Dane wyjazdu:
46.00 km 0.00 km teren
01:29 h 31.01 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
TRIMP:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

WPKiW z Rafałem

Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 0

Dziś pomimo bólu nogi postanowiłem wyjsć na rower pogoda mnie tak strasznie kusiła i te bóle w mięśniach, musze przyznać że podczas jazdy noga mnie nie boli aż tak jak podczas zwykłego chodzenia, a mniejsza już jakoś się poruszam i mogę jeździc wiec jest zajeFajnie pozostało sie tylko łądnie zgoić :P Dziś dojechałem do Rafała muszę przyznać odbyliśmy szarpaną jazdę... jest mi troche smutno gdyż Rafał zdecydowanie jest ode mnie silniejszy na podjazdach... Dziękuję Rafale za jazdę !!! mój wspaniały pulsometr odmówił posłuszeństwa :( Istebna zapowiada się bez pulsometru...

Dane wyjazdu:
50.00 km 40.00 km teren
04:27 h 11.24 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
TRIMP:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1700 m
Kalorie: kcal
Rower:Giant NRS

Rabka Zdrój Bolesny Maraton

Niedziela, 12 września 2010 · dodano: 12.09.2010 | Komentarze 6

Już tam jesteśmy wszyscy po krótkiej rozgrzewce stoimy w swoich sektorach startowych, słuchając muzyki, informacji o przebiegu i skróceniu trasy z uwagi na panujące na niej warunki, faktycznie nie ułatwiały jazdy – jazda pod tytułem; „ślizgi płaskie i ukośne, ewentualnie bączki w błocie”.

Pogoda jak na tę porę roku beznadziejna, jednak z uwagi na brak opadów (przynajmniej na początku) można było ją zaliczyć do udanej.
Przed startem problemy z pulsometrem, cóż troszkę się zdenerwowałem bo nie wyobrażałem sobie jazdy bez pulsometru lecz to nie była pierwsza atrakcja jaka mnie czekała, nie byłem świadomy że przy wymianie klocków hamulcowych nie włożyłem zawleczki zabezpieczającej, czego efektem była strata klocków przy pierwszym hamowaniu, o co chodzi !!?? pompuje klamkę i nic SZOK ! patrzę przewód jest w klamce, szybko rzucam okiem na zacisk i już wiem o co kaman… no cóż myślę sobie ważne że przedni sprawny i tak od 5 kilometra wspólnie z jednym hamulcem pokonywaliśmy trasę.
Jednak to nie były jedyne problemy techniczne, nie zajechałem daleko i zaczęło się zaciąganie łańcucha, pięknie przy dobrych wiatrach może dojadę… w połowie trasy na pętli przy stromym zjeździe po luźnych kamieniach na zbyt się puściłem i nie było możliwości z jednym do tego przednim hamulcem wyrobić się na zakręcie w lewo, piękne efektywne OTB na szczęście w maleńkie choinki upadek bez bolesny brak strat w zdrowiu i sprzęcie.
Dalszą jazdę kontynuowałem nieco spokojniej przed zakrętami zwalniając mocno, jednak na prostej puszczam klamkę i na krechę w dół, udało mi się wyprzedzić naszego wariata Śledzika jednak tylko z górki. Tak sobie jadę dalej trasa skąpana we mgle dając trochę upragnionego chłodu, który jednak szybko okazał się zły gdyż na jednym z pierwszych podjazdów zrzuciłem bluzę i zaczęło mi być nieco chłodno.
Mijają kolejne kilometry przy oddźwiękach wydawanych przez mój układ napędowy, siły już też opadły, pognałem nieco za mocno na początku jednak, pulsometr jest mi nie zbędny zwłaszcza na podjazdach by móc się kontrolować i jechać swoje, cóż zwalniam sporo i jadę dalej, podjazdy zjazdy jestem nieco podekscytowany pokonywaniem wszystkich przeszkód jedynie z przednim hamulcem bez większych problemów, jednak zapał i ekscytacja opadła w ułamku sekundy przy kontakcie z ziemią, przy zajechaniu drogi przez jednego z uczestników, przecież nie mogłem w niego po prostu wjechać, to co ? hamujemy lecz mamy tylko przedni, dane zdarzenie;

Prędkości; 35 – 40km/h
Nawierzchnia; Luźne i mokre kamienie
Medium hamowania; Hamulec hydrauliczny 180mm tarcza – tylko przedni
Nie przewidziany manewr uczestnika

Podstawiając to wszystko do wzoru, wynik jest jedno znaczny DZWON jak stąd do Berlina…
W pierwszych chwilach nie wiedziałem co się dzieje ból przeszywa mnie w zadłuż i w poprzek, słyszę hamowanie; „nic Ci nie jest ?” nie jedź! Jedź.
Leże tak jeszcze chwile turyści pytają się nic Panu nie jest, nie pamiętam co powiedziałem.
Słysząc nadjeżdżających rowerzystów przenoszę się z bólem na bok kładę rower i siebie w trawie, turyści podchodzą pytają; „wezwać pomoc” ja mówię nie, nie muszę tylko poleżeć chwile bo porządnie się obiłem, ruszam nogą, DZIAŁA myślę nie ma źle, ruszam ręką, również DZIAŁA. Ja sobie chwile tak poleżę i pojadę dalej. Leże i widzę jak mijają mnie inni uczestnicy niektórzy zwalniając i zachowując się jak należy pytają, dziękuję.
Widać na maratonie nie zginie człowiek jeżeli jego uraz nie jest na zbyt poważny i leży blisko trasy w widocznym miejscu.
Trochę się śmieję bo nic się nie stało kości i stawy na szczęście wytrzymały, lecz będzie trzeba wziąć małą poprawkę… trochę utykam na nogę ale to przez stłuczenie nogi. Myślę będzie dobrze.
Dobrze dosyć rozczulania się, wstaję patrzę pięknie ujrzałem jednorożca, róg wyrwany z kawałkiem kierownicy siodełko podarte no to przy tym dzwonie straty są w sprzęcie i zdrowiu, rozglądam się zabieram róg do kieszeni wsiadam i kontynuuję jazdę na szczęście do mety zostało 15km – myślałem aby zjechać jednak w większości były zjazdy i na szczęście tylko 10km do mety, zjeżdżałem od tej pory dużo spokojniej non stop na hamulcu ok. 15 25km/h i patrzałem jak mija mnie kolejna grupka, ale mówię wystarczy już dziś… jadę spokojnie gdzie mogłem to ustępowałem miejsca… wyjeżdżam na ostatni asfaltowy odcinek patrzę gościu mnie wyprzedza rozglądam się mówię nie to już końcówka przyśpieszam i gonię za nim na mecie okazuje się że był z dystansu mega.

Cóż straciłem ok. 10 – 13 minut ale ważne że dojechać się udało, podszkoliłem się w jeździe na przednim hamulcu, na pewno był to dobry trening, niestety nie nauczyłem się jeszcze upadać bez boleśnie i chyba jedyną alternatywą pozostaje nie wywracać się.

Później uroczysta kąpiel w rzece i obmywanie siebie i rowerów, na szczęście nie trzeba było ściągać ubrań bo byłą by kupa śmiechu, po takim wymarznięciu i po kąpieli w górskim strumyku, a i butów nie trzeba było ściągać! Na koniec kilka zdjęć, jak coś znajdę to dołożę.

To był dobry i jakże bolesny maraton… Open 67 M2 27 4:27:19


Rabka Zdrój © Math86


Rabka Zdrój © Math86



Rabka Zdrój © Math86



Edit; i rozwiałem me wątpliwości odnośnie tego co by stało się z rowerem gdybym wskoczył na nim do wody, utonął by czy pływał - pływał by :) kiedy chopaki organizujemy skoki do wody :P ?
Kategoria Z Bikerami, Maraton


Dane wyjazdu:
67.00 km 0.00 km teren
02:18 h 29.13 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
TRIMP:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

SzoSzowanie z Rafałem ulicami miasta

Niedziela, 5 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 2

SzoSzowanie z Rafałem ulicami Miasta, muszę przyznać że jazda na szosie nie jest wcale taka prosta jakby się wydawało, zdziwiony jestem ogromnie tym faktem. Co prawda na prostej jedzie mi się zdecydowanie lepiej pod górkę kwestia dyskusyjna, więc za bardzo nie wiem o co chodzi albo moje mięśnie nie są przyzwyczajone do takiej pozycji bo na prawdę szybko puchnę chodź powodem może być jazda na cięższych przełożeniach, tak czy siak na pewno nie powinienem tak szybko odpuszczać... dziś zauważyłem że przesuwam się do przodu na siodełku i kwestią nie było mocno opuszczony przód siodła, tak też dziś dokonałem drobnych korekt, przybliżyłem sobie siodełko w jarzmie i opuściłem o 1,5cm to na pewno nie będzie lekarstwo na mój "ból" no ale powinno być wygodniej, jedno mnie zdziwiło dziś !!! co prawda niedziela i zdecydowanie mniejszy ruch na ulicach jednak ruch był, strasznie zaskoczony jestem zachowaniem kierowców widzących jadących na rowerach szosowych po ulicach na zakładkę "kolaży" uniemożliwiając w pewnym stopniu manewr wyprzedzania i co drodzy Państwo, obeszło się bez STANDARDOWEGO zachowania kierowców (UŻYWANIA SYGNAŁU DŹWIĘKOWEGO) z którym borykam się jadąc na MTBku dziwne... a przecież dużo szybciej nie jechałem... Niestety pulsometr mi strasznie ostatnimi czasy szwankuje, a w drodze do domu wjechałem w jeden jedyny kamyczek który sobie spokojnie leżał na środku ulicy czekał na mnie, efektem czego była pana i spacer do domu, mam talent :D

Tempo szeroko zróżnicowane z paroma mocnymi akcentami... słabo czuję się na Szosie

Tak bez zdjęcia jakoś smutno

Szosówki © Math86


Rafała po lewej moja po Prawej

Dane wyjazdu:
11.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
TRIMP:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Giant NRS

WPKiW z nudów z aparatem...

Piątek, 3 września 2010 · dodano: 04.09.2010 | Komentarze 0

Jak w tytule wyjechałem z nudów troszkę pobawić się aparatem, chciałem w zasadzie więcej zdjęć zrobić jednak niespodziewany przyjazd mojej Dziewczyny ściągnął mnie do domu, w zasadzie chciałem sfotografować amfiteatr jednak została rozłożona tam scena :/ ach i osobiście nie podoba mi się odnowiona kopuła...

jedna fotka panoramiczna, trochę prześwietlona ale co tam :P

WPKiW Chorzów © Math86


Pewnie kiedyś z nudów znowu pojadę coś tam po focić...
Kategoria WPKiW