Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj2 - 0
- 2015, Kwiecień8 - 0
- 2014, Maj3 - 2
- 2014, Kwiecień9 - 2
- 2014, Marzec16 - 4
- 2014, Luty18 - 0
- 2014, Styczeń16 - 0
- 2013, Czerwiec3 - 1
- 2013, Maj6 - 3
- 2013, Kwiecień13 - 5
- 2013, Marzec15 - 6
- 2013, Luty16 - 11
- 2013, Styczeń3 - 2
- 2012, Wrzesień2 - 0
- 2012, Sierpień6 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec13 - 3
- 2012, Maj1 - 1
- 2012, Kwiecień5 - 2
- 2012, Marzec24 - 4
- 2012, Luty3 - 0
- 2012, Styczeń7 - 4
- 2011, Grudzień11 - 2
- 2011, Listopad5 - 0
- 2011, Październik3 - 1
- 2011, Wrzesień7 - 3
- 2011, Sierpień11 - 18
- 2011, Lipiec8 - 9
- 2011, Czerwiec13 - 35
- 2011, Maj13 - 8
- 2011, Kwiecień17 - 15
- 2011, Marzec18 - 23
- 2011, Luty22 - 42
- 2011, Styczeń16 - 23
- 2010, Grudzień12 - 25
- 2010, Listopad3 - 5
- 2010, Wrzesień12 - 18
- 2010, Sierpień18 - 27
- 2010, Czerwiec11 - 8
- 2010, Maj18 - 18
- 2010, Kwiecień6 - 4
- 2010, Marzec15 - 16
- 2010, Luty7 - 0
- 2010, Styczeń19 - 14
Dane wyjazdu:
32.00 km
0.00 km teren
01:13 h
26.30 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
TRIMP:
HR max:180 ( 95%)
HR avg:169 ( 89%)
Podjazdy:345 m
Kalorie: 1453 kcal
Rower:Giant NRS
Silesia MTB CUP
Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 2
To był bardzo aktywny weekend, początkowo Krynica, która nie była dla nas uprzejma jak zdołaliście się przekonać po mojej niezbyt precyzyjnej recenzji, jak recenzji innych Bikestat'owiczów.Po upadku Rafała rozerwał nam się team który był wcześniej ustalony na ten że wyścig, emocje też trochę opadły znalazły się różne powody przez które mieliśmy nie wystartować, w zasadzie do godziny 9:z groszem wciąż leżałem radośnie w łóżku po czym przebudził mnie dźwięk telefonu, odbieram i w słuchawce słyszę "Matek wszyscy jadą, gdzie Ty jesteś ?" po krótkiej rozmowie dałem się namówić - a nie było to trudne, tak więc wskoczyłem na szosunie i pojechałem do Parku odebrać chipa i numerek, bo Śledzik już o wszystko zadbał opłacił i zapisał :) wielkie dzięki, za SCMTB jak i GG!!! wracając do tematu szosuniowo musiałem myknąć albowiem Góral był w opłakanym stanie po Krynicy, a mieliśmy nie startować więc nic nie grzebałem przy nim.
Na szczęście w domu przed 10 jestem, o 12:30 -12:40 przewidziano start mega - tak tak mega, tym razem jechałem mega - bardzo dobrze. No to co wcisnąłem w siebie trzy banany, bez skojarzeń przez otwór gębowy, że tak napiszę w ten sam otwór wrzuciłem jeszcze pół suchej bułki, zagryzając czekoladą mleczną (zjadłem oczywiście całą tabliczkę), a posilałem się oczywiście w kuchni nad gazetą i rozbebeszonym damperem fox'a na szczęście wymagał on jedynie czyszczenia i uszczelniania komory powietrznej, więc poszło mi to dość szybko i sprawnie, pozostało jeszcze naciągnąć linkę i prze czyścić przednią przerzutkę która droczyła się ze mną w Krynicy, ta na szczęście nie zabrała mi zbyt wiele czasu, no to czas na łańcuch, wczoraj już go potraktowałem WD40 dla wyparcia wody i zalałem raz Finishline'm tak że czyszczenie lekkie smarowanie drobna regulacja tylnej przerzutki, byłem już gotowy. Rower na auto i wio w stronę WPKiW, udało się stawiłem się na starcie, pogoda czyście nie Golonkowa, piękne słońce mało wiatru, nie wiedziałem na co mnie stać więc początek ruszyłem trochę asekuracyjnie, to był mój pierwszy błąd bo na wąskim zjeździe pod L-ką ludzie strasznie spowalniali - a nie jechałem daleko z tylu raczej bliżej pierwszej 10-tki i nie zdawałem sobie z tego sprawy, na drugim kółku już mogłem rozwinąć skrzydła i nawet nie zauważyłem że byłem pod L-ką piękny przelot - w końcu znajome tereny. Jak po maratonie w Krynicy jechało mi się wyśmienicie, nawet nie pamiętałem że tam byłem. Przykro mi się zrobiło że jednak tak niewiele zabrakło do 3 miejsca w kategori, chodź kto wie swą wyobraźnią sięgając do tego dnia wydaje mi się że byłem w stanie podgonić tę chwilkę straconego czasu, bo tak naprawdę tylko przy ostatnich 2 podjazdach pojechałem mocno, lecz nie tak aby odcięło, dopiero po wjeździe na asfalt przed ostatnim zakrętem odpaliłem na maksa, poczułem wówczas ten piękny ból bo tak to można nazwać i ciarki na całym ciele począwszy od ud...
Bardzo się cieszę że wystartowałem, chodź pozostaje ten niedosyt że niby mogłem więcej, chodź po wykresie z polara sam siebie nie poznaje cała strefa czerwona była moja (to zagadka dla czego mnie nie odcięło?) :) nie ma się co łudzić odstawka na mega nie była bardzo mocna, więc to była moja szansa - nie pozostaje nic innego jak jechać za rok.
edit;
Niestety to nie golonka i pomimo zajętego 2 miejsca na dystansie mega teamowo nie otrzymaliśmy żadnego upominku, szkoda, ach nie wspominając o poszerzonym pudle jak u GG a bym sobie stał tam i to nie sam :)
Open/11 M2/5 czas; 1:13:24
Wykresik;
Kategoria WPKiW, Z Bikerami